Jako mała dziewczynka byłam bardzo dobrą uczennicą z wzorowym zachowaniem. Nie narzekałam na brak znajomych i popularności, choć wcale o to nie zabiegałam. Rodzicie mieli dobrze płatną pracę, więc mogli zapewnić ponadprzeciętne warunki mi i starszemu bratu.
W wieku 15 lat czułam się bardzo osamotniona. Zostawałam w Bełchatowie pod opieką Tomasza, kiedy rodzicie wyjeżdżali w delegacje. Z jednej z nich niestety nie wrócili...
Zaczęłam się buntować i nie byłam już taką zabawną dziewczyną jak kiedyś. Opamiętałam się dopiero po ich pogrzebie. Duża w tym zasługa Tomka. Dzięki niemu odkryłam piękno siatkówki, a sport ten uczynił mnie silniejszą pod względem psychicznym i fizycznym. Postanowiłam studiować fizjoterapię na AWF, bo po pierwsze zawsze lubiłam pomagać i chciałam to robić, a po drugie sport jest bliski memu sercu. W trudnych chwilach miałam przy sobie przyjaciółkę Wiktorię oraz Szymona. Czasem jest mi ciężko, kiedy widzę, że mu nadal na mnie zależy nie tylko jak na przyjaciółce, którą zna od dzieciństwa. Próbowałam się w nim zakochać, ale nie wyszło. Mimo wszystko postanowiliśmy nie psuć naszej przyjaźni. Brakowało czegoś, co niektórzy nazywają namiętnością. Ja widziałam w nim tylko kumpla, z którym przesiadywałam całe dnie na podwórku i broiłam. Tak, broiłam i to nieźle. W szkole byłam na pozór aniołem, zresztą chyba do dziś mi to zostało.
Staram się żyć normalnie i czerpać z życia jak najwięcej. Czasami bywa bardzo trudno, ale staram się.
Tęsknię za rodzicami, za szybko utraconym dzieciństwem, za...No właśnie, za czym? Ciągle mi czegoś brakuje i nie chodzi o dobra materialne.